Jerozolima

„(…) Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku.
Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz,
[wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju.
(…) Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
rozwierają wargi, potrząsają głową:
«Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,
niechże go wyrwie, jeśli go miłuje»
«(…) Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka,
ani nie ukrył przed nim swojego oblicza
i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego».
Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna płynie w wielkim zgromadzeniu.
Śluby me wypełnię wobec bojących się Jego.
Ubodzy będą jedli i nasycą się,
chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają.
«Niech serca ich żyją na wieki».” (Ps. 22)

Nasi Pielgrzymi w dniu dzisiejszym rozpoczęli dzień od Mszy Świętej na Golgocie. Białe skały Golgoty „oprawione” ołtarzami przywołują obraz przedstawiony w Ewangeliach św. Mateusza i św. Marka, obraz wołania Jezusa o godzinie dziewiątej (odpowiadającej naszej godz. 15:00): „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” Jezu, co znaczy to wołanie? Jak Syn Boży może być opuszczony przez Boga?! Jeżeli Ty Jezu, to co w takim razie ze mną? Papież Benedykt XVI tak tłumaczy nam tę scenę w swojej książce Jezus z Nazaretu, część II (Wydawnictwo Jedność, 2011r.):

„Nie jest to jakieś ogólnie rozumiane wołanie w opuszczeniu. Jezus modli się słowami wielkiego Psalmu cierpiącego Izraela i w ten sposób bierze na siebie i streszcza całe udręczenie nie samego Izraela, lecz wszystkich cierpiących na tym świecie z powodu ukrywania się Boga. Trwożne wołanie świata, dręczonego nieobecnością Boga, zanosi przed serce samego Boga. Utożsamia się z cierpiącym Izraelem, z ludzkością, która cierpi z powodu «ciemności Boga», przyjmuje do swego wnętrza jej wołanie, jej udręczenie, całą jej bezradność, a przez to jednocześnie je przeobraża. (…) W wypowiedzianych przez Jezusa początkowych słowach psalmu jest w gruncie rzeczy obecna już całość tej wspaniałej modlitwy – także pewność wysłuchania, które nastąpi w zmartwychwstaniu, pewność powstania «wielkiego zgromadzenia» i nasycenia ubogich (zob. w. 25 nn). To wołanie w krańcowej potrzebie jest jednocześnie pewnością Boskiej odpowiedzi, pewnością zbawienia – nie tylko dla samego Jezusa, lecz dla «wielu»”. 

Dziękuję Ci Jezu! Oddając Swe życie w tym miejscu, prawie dwa tysiące lat temu,  zbawiłeś całą ludzkość –  mojego Brata, Siostrę, sąsiada, współpracownika i każdego człowieka z osobna. Zbawiając odkupiłeś także mnie, za co Ci z głębi serca dziękuję!

Po Mszy Świętej, podczas której przedstawione zostały zbiorowe intencje naszych Parafian, Pielgrzymi zwiedzili ruiny starej Jerozolimy, pozostałości Drugiej Świątyni (Ścianę Płaczu), Wieczernik, Kościół Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, Kościół św. Piotra (zwanego potocznie „Gdzie kur zapiał” lub po prostu „In Gallicantu”), Jad Waszem (Instytut Pamięci Męczenników o Bohaterów Holocaustu), Kościół św. Jana Chrzciciela, Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, jak również inne miejsca w Jerozolimie.  

Pomimo wymagającego dnia otrzymaliśmy z Ziemi Świętej relację wraz z fotografiami. 🙂 Zapraszamy do lektury i owocnego przeżywania tych dni wraz z naszymi Pielgrzymami.

Dzień 5 Bazylika Grobu Pańskiego, Ściana Płaczu, Syjon, Wieczernik, Grob Krola Dawida, kościół Zaśnięcia Maryi, kościół św.  Piotra „in Gallicantu”, Kneset, Yad wa Szem, Ain Karem, kościół św. Jana Chrzciciela, Kościół Nawiedzenia.
 
Pobudka o 4:30, o 5:00 spożywamy śniadanie i ruszamy do Jerozolimy na Mszę świętą na Kalwarii. Przekraczamy próg świątyni z drżącym sercem i wielkim przejęciem. Schodami po prawej stronie od wejscia wchodzimy na Golgotę. Jest wyjątkowo cicho. Ave Crux spes nostra. I oto juz widzimy drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata. Rozważam jak Bóg daleko posunął się w miłości do człowieka. I to dopiero na Golgocie widać jak człowiek jest zepsuty. Dlaczego? Poniewaz podniósł rękę na Boga. I ten Krzyż nam mówi: człowieku zobacz jakim jesteś katem. Zabiliśmy Syna Bożego skazując go nie tylko na śmierć, ale haniebną śmierć; bo jakim jestem grzesznikiem taki rodzaj śmierci wydałem na Syna Bożego. Skoro był to haniebny wyrok śmierci, to ja jestem haniebnym grzesznikiem. I nie miałbym żadnego wyjścia z tej sytuacji gdyby nie Chrystus. Św Paweł napisal w Liście do Galatów: „z tego przekleństwa Chrystus nas wykupił stawszy się przekleństwem”. On przezwyciężył śmierć a rzucił światło na życie i nieśmiertelność przez Ewangelię.
Czy nie mógłby nas zbawić jednym dekretem, jednym zwykłym podpisem, zamiast swoją krwią? Na co „takie marnotrawstwo” aż do pozbycia się samego siebie? My, prędzej czy później, znajdziemy się na krzyżu; jeśli On chce nas spotkać „musi” tu przyjść. Gdyby tak nie było, On nie byłby Bogiem, a Bóg nie byłby miłością. Jedyną miarą miłości jest wszystko. Jakikolwiek inny gest jego potęgi nie zmieniłby naszego wyobrażenia o Nim; wręcz by je potwierdził. Tylko krzyż rozwiewa wszelką wątpliwość Bóg jest inny, Bóg jest miłością.